wtorek, 25 grudnia 2012

♥ SZARY, SMUTNY POST ♥

Ekhem. Ekhem.
Mam ochotę napisać smutnego posta. Czemu? Nie wiem. Może nie mam już siły pisać tych wszystkich radosnych i szczęśliwych bzdet! Nie mam ochoty na radość. Teraz tylko dominuje smutek, złość, czarny! Inspiracją jest Bianka. Czemu? Ona pisze takie szare posty. Z początku mi się to nie podobało, ale teraz nie wiem.. To co tworzy wydaje mi się piękne. Takie szczere, prawdziwe.. No sama nie wiem.

Jak nie chcesz nie musisz czytać! Blog piszę dla siebie, a nie dla krytyki innych! Nie interesuje cię ten post, nie czytaj! Proste.

No właśnie.. Krytyka. Czym ona jest? Szczerą prawdą, zaślepioną zazdrością czy.. No właśnie. Czym? Ludzie krytykują innych, bo im się nie podoba np. blog. A potem dalej wchodzą na bloga i piszą przykre, nieszczere oszczerstwa. Po co? Skoro im się blog nie podoba niech sobie wyjdą! Nie muszą go czytać. Nikt im nie każe. Jednak oni dalej wchodzą. Krytyka sprawia im frajdę. A potem, przychodzi moment, w którym to oni są krytykowani. I co? Nie jest już tak miło! Nie! Wręcz przeciwnie. Czy krytyka to chęć wyduszenia z siebie złości? Nie wiem..

Cierpienie. Czym jest? To takie głębokie pytanie! Nie lubimy cierpieć. A jednak często sami zadajemy sobie cierpienie.. Poprzez ból fizyczny, psychiczny. Cięcie się żyletką? Ludzie myślą, że to jedyny sposób na szczęście. W krwi topią swe smutki. Zamiast.. No właśnie. Zamiast wyżalić się komuś wolą zadawać sobie ból, cierpienie. Przecież słowa nie bolą! 

Czemu tu, tak dogłębnie próbuję wyjaśnić bolesne słowa? Czemu? Zbyt często mnie nurtują. Mam takie przypadki? Nie wiem. Krytyka. To całe życie! Wszyscy Cię krytykują nie chcą nawet słuchać Ciebie! Potem Ty zamykasz się w sobie i zamiast słowami rozwiązujesz problemy cierpieniem. To przez ludzi! Oni zadają Ci ból.

Słowa. Często bywają bolesne. Są również tak miłe. Tak przyjemne dla uszu. Jednak często słowa i uczucia tłumimy w sobie. Zamiast wykrzyczeć! Wypuścić je z siebie. Kryjemy je. Na co dzień chodzimy uśmiechnięci. A jak wracamy do domu płaczemy w poduszkę godzinami. Nie chcąc, by ktoś nas widział, by się zamartwiał zamykamy się w pokoju, wylewamy łzy w poduszkę i następnego dnia uśmiechamy się w szkole, na dworze, w pracy. Wracając do domu znów płaczemy. Czemu? Pytanie dość trudne.. Świat jest piękny, ale nie zawsze. Często dopada nas ten świat. Ponury. Smutny. Zły. Jak mnie w piątej klasie. Nie chciałam nawet chodzić do szkoły tak bolało mnie to w sercu. Jak gdyby ktoś wbił mi nóż w serce. Ten ból. Ukrywanie prawdy przed rodziną. Płacz w poduszkę gdy byłam sama w domu. Przerosło mnie to. Powiedziałam wszystko mamie. Było mi troszkę lżej na sercu. Mama trochę pomogła wytrwać piątą klasę. Trochę? Trochę bardziej! Gdyby nie to, że całość mnie przerosła mogłabym się załamać na całe życie. Ale tak się nie stało! Na szczęście! Proszę nie pytajcie o piątą klasę. Ci, co czytali mojego wcześniejszego bloga wiedzą o co chodzi i proszę, by zostawili to dla siebie. To zbyt przykre, by o tym mówić..

Jakoś trochę mi ulżyło. Wydaje mi się, że częściej będę pisać takie posty. Nie podobają Wam się - nie czytajcie. Nie zmuszam Was. A teraz czas powrócić do rzeczywistości..
xoxo, Lucy

♥ PAMIĘTNIKOWE WPISY CZ. 7 - TRZY ZALEGŁE DNI ♥

Cześć wszystkim. 
Przepraszam, że dawno nie pisałam z tym, że były święta.
Było duuużo pracy i  mało czasu.. :/
Mam teraz mało czasu i dużo do napisania, więc nie będę 
jakoś rozczulać się nad szczegółami. >.<
Hyhyhy. Dzisiaj taka chaotyczna notka. :D
Ale się cieszę, bo mam 10 obserwatorów i prawie 600 wyświetleń. 

Sobota, 22.12.2012

Od rana porobiłam jeszcze porządki. W sumie było czysto w pokoju, ale musiałam niektóre rzeczy jeszcze ogarnąć.. Starłam kurze w całym pokoju. Całym! Zmyłam zlewy lustra, umyłam okna i drzwi w pokoju. Przyjechała babcia, dziadek i wujek. Robiliśmy (nie pamiętam) nie ważne. Po prostu ciasta.  I tak do wieczora w kuchni. Robiliśmy jeszcze uszka do barszczu. :3 I tak minęła mi cała sobota (pomijając wychodzenie z psem).

Niedziela, 23.12.2012
Od rana robiliśmy ciasta itp. Poszłam do kościoła na 11:30. Nic szczególnego. Pieczenie pierniczków.  Ozdabianie choinki.  Znowu do wieczora. :D

Poniedziałek, 24.12.2012
Od rana robienie barszczu, ryb, dokańczanie ciast, robienie wafli z galaretką, klusek z makiem. Pracy było dużo. Tata był w pracy.. Drudzy dziadkowie mieli przyjechać, lecz źle się czuli. Przyjadą dzisiaj (25.12.).  Ogólnie wszystko na ostatnią chwilę. Do stołu zasiedliśmy ok. 19. Mieliśmy siąść ok. 17, ale nie wyrobiliśmy się.. Byłam głodna jak wilk! Pomodliliśmy się, podzieliliśmy opłatkiem, usiedliśmy do stołu. Zjadłam dwa talerze barszczu, dwa łososie (bo my zawsze mamy łososia i karpia, a teraz jeszcze był szczupak złowiony przez dziadka). Mojej siostrze (5 lat) poszła krew z nosa (bo ma osłabiony organizm). W tym czasie wujkowie, tata i brat znieśli pod choinkę prezenty. Gdy siostra już wyszła z toalety zauważyła jako pierwsza (-.-) prezenty. Zaczęła wszystkim rozdawać.  Miałam dwie paczki. *-* Dostałam: słuchawki , perfumy (Disney'a -.-) , sudoku, zestaw fajnych krótkich kolczyków, długie dyskotekowe kolczyki , farby akrylowe, płótno, tablicę magnetyczną suchościeralną, pisaki do tej tablicy, długopisy (sory, nie ma na zdjęciu) Stabilo , książkę o rysowaniu, słodycze (ale nie chce mi się wyjmować do zdjęcia, bo zaraz zjem ._.).. 














To na tyle jeśli chodzi o te trzy dni. 
Dzisiaj przyjedzie babcia i dziadek (drudzy). 
Nie poszłam do kościoła, ale pójdę wieczorkiem.. :3
Dzisiaj Kevin. 
xoxo. Lucy 
Choinka 


Tort taty 
Gitara 






























A Wam jak mijają święta?